Kolejna wtopa? Czy naprawdę jest tak źle z polskimi filmami promocyjnymi? Czy może to nagonka mediów?
O co cały ten szum?
Najnowszy film promujący nasze stołeczne miasto jako jednego z organizatorów EURO 2012 wzbudza sporo kontrowersji. Z jednej strony jego fabuła faktycznie skłania ku wnioskowi, że nie została dokładnie przemyślana – młody pan puszczający się znienacka w pogoń młodą piękną panią może zostać odebrany co najmniej dwuznacznie, mimo że owa pani uśmiecha się do niego nie zdradzając oznak strachu.
Spot zaczyna się wprawdzie nieźle, młoda, ładna, wysportowana blondynka uprawia jogging w Warszawie. Muzyka w tle dynamiczna, kelner z ogródka kawiarnianego po drodze przybijają jej piątkę. Zwrot akcji, kiedy pojawia się przystojny yuppie z – niestety dość widocznym wzwodem – jest niefortunny. Nie sposób doszukać się jakiegoś logicznego wytłumaczenia dla tego pościgu – oprócz jednego...
Gdyby nie ta wpadka, spot sam w sobie nie jest zły – widać rozwijającą się Warszawę, nowo wybudowany stadion, zadbane kamieniczki, nowoczesną architekturę biurowców, dzieci grające w piłkę, aktywnych ludzi, którzy znajdują balans pomiędzy karierą a życiem prywatnym, dbają o kondycję. Czy nie można było inaczej zaaranżować „spotkania” owej pary? Tak na szybko przychodzi mi do głowy np. on biegnie z jednej strony, ona z drugiej, ich ścieżki się zbiegają i tam zaczyna się owa „rywalizacja” albo pani coś wypada, pan podnosi i próbuje ją dogonić i oddać jej zgubę. Wszystko już lepsze od domniemanego dewianta seksualnego.
Czy zatem gdyby znalazł się wiarygodny i poprawny politycznie powód dla pościgu młodego biznesmena za ładną biegaczką na spot nie spadłaby krytyka? Niestety, nie. Drugim poważnym zarzutem jest obecna w spocie kryptoreklama : przez dobre kilka sekund na ekranie pojawia się widoczna nazwa hotelu Le Regina a także przez ułamek sekundy widać napis „Bar szpilka”. To niestety rozpętało swoistą burzę medialną, zmuszającą władze do tłumaczenia się. Ponoć właściciele owych lokali nie zasilili budżetu ani złotówką, ba, nawet nie konsultowano z nimi owego pomysłu. Jakoś nie chce się wierzyć w dobre serce władz...
Co więc o spocie myślą jego zleceniodawcy? „Spodobał nam się jego scenariusz, bo przedstawia ciekawą historię: mamy tu jogging, parkour, a nawet lekkie zabarwienie damsko–męskie. A wszystko to na tle pięknej stolicy – tłumaczy Katarzyna Ratajczyk, szefowa biura promocji miasta. – Biorąc pod uwagę budżety innych reklam 700 tys. zł to rozsądna kwota, tym bardziej, że mamy 3 wersje filmu: 30-sekundową, minutową i 3-minutową – podkreśla.” Ciekawe... A mnie się wydaje, że – szczególnie za takie pieniądze – znalazłby się w Polsce jakiś młody utalentowany człowiek potrafiący nakręcić krótki treściwy spot na poziomie. Tylko trzeba by go dopuścić do głosu.
Liczby brzmią zachęcająco: Producentem spotu jest firma TPS, Telewizyjne Profesjonalne Studio Sp. z o.o., wyłoniona w ramach przetargu przeprowadzonego w oparciu o cenę i rozrysowany na sceny scenariusz. Reżyserem jest Mariusz Palej, twórca filmów reklamowych i wideoklipów muzycznych. W sześć dni zdjęciowych na przełomie września i października nakręcono materiał w ponad 15 lokalizacjach. W powstawanie filmu zaangażowane było ponad 100 osób, ponad 50 odtwórców, ekipa techniczna, oświetleniowa i wizyjna. W reklamie wykorzystano m.in. ujęcia z kamer RED ONE oraz kamery highspeed PHANTOM HD pozwalającej na zapis obrazu z prędkością ponad 1000 klatek na sekundę (!). W etapie montażu zastosowane zaawansowane techniki maskowania i retuszu, korekcję kolorów przy użyciu sprzętu firmy QUANTEL, a także grafiki 3d wstawione w nakręcone ujęcia. W filmie pojawiają się też zdjęcia lotnicze nakręcone z niewielkiej wysokości dzięki wykorzystaniu urządzenia zwanego helicamem. (źródło: blog: kominek.tv)
A może przewrotnie chodziło tu o marketing wirusowy? Wszyscy mówią o tym spocie, a jak wiadomo – nieważne, jak mówią, ważne, żeby mówili ;) A skoro już mówią, to zawsze można liczyć na polskich kreatywnych internautów - w sieci natychmiast pojawiły się prześmiewcze przeróbki spotu:
Wersja z muzyką z Benny Hilla:
Wersja z Matrixa:
Wersja z Milczenia Owiec:
Jest jeszcze kilka innych, wszystkie bezlitośnie piętnujące słabe strony spotu.
Swoją drogą, ciekawe ile Poznań wydał na swój spot promocyjny...
Dla porównania film promujący Londyn jako gospodarza Igrzysk Olimpijskich. Tak, oczywiście Londyn ma większy budżet, stać go na udział takich gwiazd jak David Beckham czy Jeremy Irons ale czy my zawsze musimy równać w dół, zamiast w górę?
Na pierwszy rzut oka zamysł wydaje się podobny – i w warszawskim i w londyńskim spocie wykorzystano motyw młodej biegaczki. W londyńskim jednak pani nie jest goniona przez samca rozpieranego hormonami, za to swoim zapałem wpływa pozytywnie i inspirująco na mijanych przez nią ludzi, którzy nagle nabierają wigoru zarażeni pozytywną energią.
Spot emanuje profesjonalizmem, ujęcia są przemyślane, kręcone z filmową prezcyzją, muzyka tworzy świetny klimat, każdy widz musi uśmiechnąć się na widok umorusanej twarzy pana w finale, któremu udzieliła się energia biegaczki i zamiast budować rusztowanie wykonał imponujący skok o tyczce lądując w płynnym betonie.
Ech, kiedy Polska osiągnie taki poziom. Kiedy pozwolimy młodym, kreatywnym, odważnym ludziom inteligentnie promować nasz kraj? Pozostaje mi żywić nadzieję, że władze przynajmniej „ocenzurują” obecną wersję i nie zmienimy wizerunku w oczach Europy z zacofanych wieśniaków na potencjalnych gwałcicieli.