wtorek, 17 lipca 2012

Stary, piękny i sobie poradzi...Klątwa Krakowa 



Kraków, miasto królewskie, dawna stolica Polski. Mogłoby się wydawać, że drugie co do wielkości miasto Polski błyszczy niczym klejnot w koronie. Ale czy na pewno? Z czego Kraków może być dumny?


Na pierwszy rzut – ICE
Nowe centrum kongresowe faktycznie w świetle innych krakowskich obiektów robi wrażenie. Nowocześnie zaprojektowane, z dużą salą na ponad 2 tysiące osób, z naprawdę przyzwoitą witryną internetową, uruchomioną na dwa lata przed otwarciem może się wydawać osiągnięciem nie z tej ziemi. Kiedy się jednak przyjrzymy bliżej temu osiągnięciu, to już teraz daje się dostrzec konkurencja dla tego obiektu.




Gromada 
Niebawem otwiera się Centrum Hotelowo-Konferencyjne Gromada, które nie dość, że będzie dysponować dwoma salami, mieszczącymi 2200 osób, to umożliwia jednocześnie zakwaterowanie dla 420 osób. Może nie jest zlokalizowane w tak strategicznym miejscu jak ICE ale nie powinno mieć dużych problemów ze zdobywaniem kongresów na 5 tysięcy osób. Jedno czy drugie centrum – dla Krakowa nie powinno mieć aż tak znaczących konsekwencji (niezależnie od sponsorów inwestycji). Co jednak, jeśli tuż pod nosem rośnie Krakowowi groźna konkurencja?




MCK, czyli Międzynarodowe Centrum Kongresowe w Katowicach
Inwestycja, która kosztuje miasto prawie tyle samo, co ICE kosztuje Kraków, a nawet 50 milionów złotych mniej, a przełożyć się może na niebagatelny zwrot z inwesycji. Centrum formę będzie miało dość ciekawą – wprawdzie część centralna została zaprojektowana jako typowy „klocek”, za to jego dach zostanie pokryty trawą i stanie się zielonym tarasem dla mieszkańców Katowic i dostarczającym chwili wytchnienia w centrum miasta „korytarzem” dla uczestników konferencji. A tych w MCK zmieści się naprawdę sporo – obiekt jest bowiem zaprojektowany na, bagatela, 15 000 osób! Tyle w Krakowie zmieści się pod jednym dachem jedynie w budowanej właśnie Hali Widowiskowo - Sportowej w Czyżynach. Największa sala może śmiało konkurować z największymi gigantami na rynku europejskim, Niemcami, czy Austrią, gdyż w układzie kongresowym pomieści aż 8 tysięcy osób, a podczas koncertu zgromadzić może nawet 12 tysięcy. Przy tych liczbach blednie nawet stojący od lat zaraz obok powstającego MCK Spodek, którego pojemność całkowita to 11,5 tysiąca. A na tej sali przecież MCK nie kończy – będzie też sala bankietowa na tysiąc osób, foyer na 300, Audytorium z własnym foyer, mieszczące wspólnie 1200 osób, ogromna restauracja dla 450 gości oraz 18 sal konferencyjnych. Jak to możliwe, że w centrum Katowic z pieniędzy publicznych powstaje obiekt 3 razy większy od krakowskiego i jeszcze o 50 milionów tańszy?




Póki co Katowice nie figurują w ścisłej czołówce pod kątem ilości odbywanych konferencji i innych spotkań biznesowych, jednak to się może wkrótce zmienić. Sfinansowane ze środków wojewódzkich oraz miejskich Centrum może stać się motorem napędowym dla śląskiej turystyki biznesowej, która przyciągnie inwestycje i zaraz zaroi się tam od 4 i 5- gwiazdkowych hoteli. Katowicki port lotniczy już w tej chwili obsługuje blisko 3 miliony pasażerów rocznie, pozostając tylko nieznacznie w tyle za obsługującym 3-3,5 miliona pasażerów Krakowem. Jeśli dodać do tego niesnaski pomiędzy Mikołajem Ziółkowskim z Alter Art a władzami Krakowa, niebawem możemy stanąć przed smutną dla Krakowian perspektywą przenosin Coke Live Music Festival właśnie do Katowic.




Drogą czy drogo?
Może zatem Kraków nadrobi inwestycjami drogowymi? Koleją? Stadionem? Pominięcie Krakowa przy przydziałach na Euro 2012 jeszcze długo będzie się zarówno władzom, jak i mieszkańcom odbijać czkawką. Stadiony powstały. Nawet aż dwa. Co dalej? Dworzec wciąż niedokończony, wschodnia obwodnica miasta wciąż nie ujrzała światła dziennego, autostrada między Krakowem a Katowicami wciąż niezmiennie przyprawia kierowców o palpitacje z powodu kosztów oraz niekończących się remontów (czy może budowy?), lotnisko już nie radzi sobie z przepustowością a turyści wciąż nie mogą dojechać szynobusem pod sam port lotniczy.




Kolej na kolej?
Najlepiej tę szybką! Niestety, tu również ściana – główne linie kolei mknącej z zawrotną jak na polskie warunki prędkością 350 km/h zaplanowano tak, aby połączyły stolicę z Łodzią, Poznaniem oraz Wrocławiem. Środek ciężkości w temacie transportu zarówno kolejowego, jak i drogowego, a nawet lotniczego zaczyna się przesuwać niebezpiecznie dla Krakowa na zachód, a dokładniej na obszar trójkąta, którego kąty wyznaczają: Warszawa, Katowice i Poznań (a po drodze i Wrocław). Kraków zdaje się zostać zepchnięty na ubocze. Powodów takiego stanu rzeczy należałoby dociekać u samej góry – może odwieczny spór między Warszawą a Krakowem przybrał wreszcie poważne rozmiary? 


„O Kraków też ktoś musi walczyć, a nie tylko mówić, że jest stary, piękny i sobie poradzi. Sam sobie nie poradzi” - zauważa prof. Antoni Tajduś, rektor Akademii Górniczo-Hutniczej. Tylko kto takim śmiałkiem będzie i ilu ich potrzeba, aby w Krakowie dostrzeżono nie tylko stare kościoły i gołębie, ale potencjał stania się ważnym ośrodkiem turystyki biznesowej?


Panowie, tam u góry, może czas wychylić razem głębszego i zapomnieć o sporach, swadach i preferencjach politycznych. I to szybko, zanim przegonią nas Katowice!